piątek, 14 listopada 2014

Liście Zielonej Oliwki Ziaja

Witajcie kochani!

Wybaczcie mi, że tak długo kazałam czekać. Czasem skonstruowanie posta to ciężka praca, dlatego podziwiam blogerki i blogerów, którzy dodają posty codziennie. 

Co będzie nowego? Nowy szablon oraz ujednolicenie czcionki.

Błagam wybaczcie mi jeszcze zdjęcia! Tylko dziś, wyjątkowo! 

Zapraszam do lektury.



Znów Ziaja i to cały komplet. Dlaczego znów? Dlaczego nie wracać do marki, która zawodzi bardzo rzadko lub wcale? Myślę, że zdrowy rozsądek nakazuje zwykłemu śmiertelnikowi korzystanie z czegoś co na prawdę działa a nie tylko wygląda lub tylko pachnie. Nie oszukujmy się, że wiele marek kosmetycznych utrzymuje się wyłącznie ze względu na reklamę i opłacone miejsce na półkach w drogeriach. Dlaczego Ziaja stoi najniżej? To dobre pytanie do producenta.
Kolejny akapit chciałabym poświęcić na zapowiedź. Niedługo pojawi się post o antyperspirantach. Uważam, że jest to istotny temat, ponieważ używamy ich na co dzień. Oprócz damskich produktów pojawią się również męskie antyperspiranty, zatem zapraszam również Panów!
Seria Liście Zielonej Oliwki wprowadzono niedawno, ale ja dopiero teraz mam okazję przetestować produkty z tej serii. Śledzący mojego Instagrama, wiedzieli o poście już w niedzielę.
Kosmetyki przetestowałam w kolejności od oczyszczania czyli oliwkowej wody tonizującej przez oliwkową maseczkę oczyszczająco-ściągającą a następnie skoncentrowany krem oliwkowy foto-ochronny do twarzy.

Na zdjęciu widnieje również antyperspirant, ale dziś się nim nie zajmę, uwzględnię go dopiero podczas analizy antysperpirantów. 

Zaczynając od wody, dlaczego właśnie tę kupiłam? Zachęciła mnie forma aplikacji - spryskiwanie prosto na twarz. Obliguje to do ostrożności by nie prysnąć do oczu, jednak to woda tonizująca, zatem sądzę nie powinno być problemu w takiej sytuacji. Dla utalentowanych - proszę uważać. Po przetestowaniu takiej formy powiem tyle, że jest ona dla mnie wygodniejsza. Nie wylewam na wacik zbyt dużej ilości płynu, co przy tych opakowaniach bardzo często mi się zdarzało. Mam wrażenie, że spryskując i dopiero rozcierając tonik wacikiem, moja skóra jest lepiej oczyszczona. Przede wszystkim tonik jest skoncentrowany na przebywaniu na twarzy a nie na waciku a przy okazji na twarzy.

Producent o wodzie tonizującej [TUTAJ]



Skład bardzo dobry, krótki. Można by pomyśleć, że jeśli spryskujemy to będzie więcej chemii a tu miła niespodzianka.



Kolejnym kosmetykiem oraz krokiem w oczyszczaniu w moim przypadku była maseczka.






W porównaniu do poprzednich, maseczek, których cykl będę kontynuować (obiecuję!), jest całkowicie odmienna. Zapach charakterystyczny dla serii, fenomenalny, przywodzący na myśl trawę lub ogółem rośliny zielone. (w każdym z kosmetyków występuje ta sama substancja zapachowa??). Konsystencja bardzo gęsta, prawie papka. Przy nakładaniu nie ma możliwości kapnąć czy się "mazać" na twarzy. Schnie błyskawicznie. Maseczka bardzo ściąga skórę na twarzy, tworzy się twarda warstwa, która lekko pęka, więc nie pogadamy ;). Przy zmywaniu również nie rozmazuje się, łatwo schodzi pod działaniem wody. Efekt po jest bardzo dobry. Zrobiłam ją w poniedziałek i przez kilka ostatnich dni otrzymywałam komplementy. Producent zaleca stosowanie jej 2-3 razy w tygodniu. Jedynym jej mankamentem jest to, że należy koniecznie po niej nałożyć krem nawilżający, co także producent zaznacza na opakowaniu. Pojawia się niestety uczucie ściągnięcia i lekkiego wysuszenia. Oceniam tę maseczkę za najlepszą z dotychczasowych.

Skład również krótki, w porównaniu do składu tamtych maseczek o wiele krótszy a w mojej ocenie ten produkt jest o wiele lepszy nie tylko w działaniu, ale i pod względem zapachu.

Producent o maseczce [TUTAJ]

Zgodnie ze wskazówką producenta zastosowałam skoncentrowany krem oliwkowy foto-ochronny,  który okazał się BARDZO tłusty. Cera się trochę po nim świeci, zawiera on niestety SPF 20, dlatego nie możemy używać go na noc. Jak na możliwości mojej cery mieszanej, taka próbka wystarczy mi na dwa razy, jednak wiemy, że jest to niemożliwe. Kosmetyki nie lubią długiego kontaktu z tlenem, ponieważ tracą swoje właściwości a próbki nie uda się zamknąć w żaden sposób. Wracając do kremu, to po jego wchłonięciu moja twarz była gładka, porządnie oczyszczona, bardzo dobrze przyjęła krem i efekt jak dla mnie - powalający. Ze względu na to, że jest to krem dość tłusty, polecam nakładać go w małych ilościach i absolutnie nie pod podkład ani makijaż. Jest to krem odżywiający i spełnia przeznaczoną rolę.

Skład baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo długi, ale mimo to dobry. Czyżby teoria o najkrótszym możliwym składzie, który cechuje dobry kosmetyk legła w gruzach? 



Producent o kremie [TUTAJ]

Podsumowując, jestem bardzo zadowolona, że dorwałam próbkę kremu, bo mogłam Wam przedstawić całą serię. Najważniejszym wnioskiem końcowym jest to, że dokupię krem na pewno, ponieważ dla pełnego efektu nie należy pomijać żadnego etapu. A efekt na prawdę jest fenomenalny. Pierwszy raz od jakiegoś czasu jestem aż tak zadowolona z całej serii. Chyba trafiłam swoją "dziesiątkę" do pielęgnacji twarzy.

Do podsumowania składów jeszcze dodam, że w żadnym nie ma alkoholu! 

Będę zastanawiać się nad kupnem również balsamu do ust i kremu pod oczy z tej serii. Cała oferta dostępna TUTAJ

Następny post będzie dotyczył antyperspirantów, więc troszkę odpoczniecie od Ziai, znajdzie się wśród nich również egzemplarz tej marki, ale porównam go z drogą konkurencją.

Pozdrowienia!

1 komentarz:

  1. Ziajkowe nowości są bardzo ciekawe. Szczególnie zainteresowała mnie oliwkowa woda. Obecnie testuję tonik z serii Liście Manuka i zabieram się za jego recenzję. Też ma atomizer, co mnie urzekło -- jest to dużo bardziej higieniczny sposób nakładania produktu na twarz. A jak się sprawuje woda? Jak się używasz i daje radę pod makijaż?
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń