niedziela, 28 grudnia 2014

Na Nowy Rok

Witam 

Chciałabym zapowiedzieć co będzie działo się na blogu, czego będą dotyczyły posty. Będę pracować nad jego wyglądem, mam zamiar umieścić politykę bloga w osobnej zakładce by nigdy już nie zginęła.
Przepraszam, miałam wrzucić post na temat balsamów Euphoria i Little Black Dress, jednak napotkałam wiele przeszkód, które nie pozwoliły mi zrobić porządnych zdjęć ani opisu. Post pojawi się jak najszybciej.
Przede wszystkim teraz będę miała o wiele więcej czasu, który będę poświęcała sobie, nauce, blogowi i osobom bliskim, zatem na wszystko wymieniony czas znajdę! Będę starać się przygotowywać posty bardzo regularnie, mam nadzieję opublikować coś zawsze raz w tygodniu. Obiecuję Was nie zaniedbywać :)
Nie chciałabym wrzucać Wam tzw. Instamix, ze względu na to, że to absolutnie nic nie wnosi, o niczym nie informuje, to według mnie wyłącznie niepotrzebny zapychacz. Te same zdjęcia można pooglądać po prostu na profilu.
Na pewno po Nowym roku pojawi się recenzja antyperspirantu, kremu na dzień oraz szamponu Ziaja dla mężczyzn. Planuję również porównać dwie pianki do golenia, również męskie, podobnie jak w tym poście, marki popularnej oraz mega sieciówkowej.
Będą lakiery do paznokci oraz zmywacze, odżywki i szampony i wiele innych interesujących rzeczy ;)
Mam nadzieję, że uda mi się zawierać w postach praktyczne porady dotyczące kosmetyków oraz wiedzę na ich temat.

Zapraszam!

A tymczasem, chciałabym życzyć Wam zdrowia, radości i cierpliwości w dążeniu do postawionych celów!


Mam nadzieję, że zobaczymy się już niedługo w tym samym, nieznanym mi na razie składzie (ponieważ nikt z Was nie ma do mnie żadnych uwag! ;))







piątek, 12 grudnia 2014

Macadamia Natural Oil

Witam Was gorąco!

Dziś po lupę biorę produkt nie polskiej a marki prosto z Los Angeles. Pierwszy raz zobaczyłam olejek Macadamia w programie Pani Gadżet, która go bardzo zachwalała. Otrzymałam go w prezencie, dlatego teraz mogę podzielić się z Wami odczuciami. 



Co obiecuje producent? [TUTAJ]
Lekka wersja Healing Oil Treatment przeznaczona do wszytskich typow włosów w szczególności do włosów cienkich. Ultra mikro mgiełka absorbowana jest przez włosy zapewniając optymalne nawilżenie, długotrwały połysk, ochronę i łatwość ułożenia.



Skład jest krótki. Znajdziemy w nim m.in ciekły wosk, TOCOPHERYL ACETATE, który dba o to by zabezpieczyć nasze włosy przed starzeniem oraz zniszczeniami powodowanymi przez promienie UV albo dym papierosowy. W składzie znajduje się także Olej Arganowy oraz Macadamia (MACADAMIA INTEGRIFOLIA SEED OIL), który zawiera 57% kwasu olejowego, 25% kwasu palmitynowego, 15% nasyconych kwasów tłuszczowych, bogaty w witaminy: A, B, E oraz składniki mineralne. Producent nie zawarł jednak ile procent olejku znajdziemy w produkcie. Skład zawiera również znany nam Linalool czyli zapach imitujący zapach konwalii oraz HEXYL CINNAMAL udający konwalię. 

Bardzo podoba mi się, że w składzie nie ma alkoholu. Pokazuje to, że produkty tej marki, mimo wysokiej ceny są godne polecenia. Myślę, że niebawem może pojawić się tu recenzja szamponu lub zestawu. 

Co może nas uczulić? 
BENZYL SALICYLATE, który jest kompozycją zapachową oraz tajemniczy 
Fragrance (Parfum)

Cena produktu niestety nie jest dla Śmiertelników, którzy nie są chomikami. 125 ml czyli taka butelka jaką ja mam, kosztuje 90 zł. Cenę sprawdziłam na stronie oficjalnej, być może gdzieś można odnaleźć produkt taniej. 



Mgiełka, która zawarta jest w butelce to odżywia włosy oraz pozwala na ich łatwiejsze modelowanie czy układanie. Ma właściwości nawilżające, co od razu widać po użyciu. Włosy są bardzo gładkie i lśniące. Odżywka jest również bardzo wydajna, mam ją już dość długo i nie zużyłam połowy... Być może za mało używam?

Bardzo podoba mi się opakowanie i ogólny design, w jakim utrzymywana jest cała seria kosmetyków.

Zapach jest zaskakujący: trochę słodki, aksamitny. Nie za bardzo mi przypadł do gustu, jednak jest w porządku, ponieważ bardzo długo utrzymuje się na włosach. Rzeczywiście usuwa zapach zarówno papierosów jak i innych nieprzyjemnych zapachów. Polecam stosowanie go po basenie. 

Wady? Ma. Należy ostrożnie aplikować odżywkę, ponieważ niektóre składniki pozostawiają film na włosach, ale jeśli płyn znajdzie się na ubraniach lub podłodze, tam również pozostawi tłusty ślad. On zniknie, ale nie jest to zbyt przyjemne. 



W linii Macadamia znajdziemy różne produkty w tym szampony do włosów, by dbać o włosy kompleksowo. Wszystkie produkty dostępne są tutaj: https://www.macadamiahair.pl



Podsumowując, mimo dość wysokiej ceny, produkt jest warty swojej ceny. Włosy rzeczywiście są odżywione i gładkie, efekt po użyciu kosmetyku jest fajny i warto go mieć na swojej półce. 

Dziś tak nieco powściągliwie, bez anegdot i wykrzykników, może dlatego, że charakter kosmetyku również jest spokojny. Mam nadzieję, że zachęciłam nieco do olejku Macadamia :)


Tradycyjnie zapraszam na fanpage

Facebook
Instagram

Do następnego! 




piątek, 21 listopada 2014

Antyperspiranty

Dzień dobry moi Mili!

Dzisiejszy post poświęcam testowi antyperspirantów. Zapewne tak jak i Wy, mam za sobą próby odnalezienia idealnego dla siebie. Ja celuję w antyperspiranty nie pozostawiające śladów na ubraniach. Rozpoczęłam swoją przygodę już dawno przez Niveę, Rexonę i inne tego typu, przez pewien czas zatrzymałam się na Nivea Invisible, jednak to nadal nie było TO. Nadal pozostawały żółte ślady i kółko się zamykało. 

Wybór odpowiedniego antyperspirantu jest trudny, ponieważ stając przed całą półką tych kosmetyków, przynajmniej ja, nie wiem co wybrać, jestem nieco oszołomiona. W ogóle w drogerii spędzam więcej czasu, ze względu na to, że mój wzrok odbiera tyle bodźców w postaci kolorów, wielości produktów oraz ostrego światła, że trudno mi pozostać tam dłuższy czas. Ilość mnie wręcz przeraża i męczy, dlatego bo wolałabym czasem wejść i zaznać trochę spokoju i przyjemności przy wyborze kosmetyków.


Zapraszam!



Sprawdziłam skuteczność trzech marek antyperspirantów: Rexona, Ziaja i Dove. 




Zacznę od Rexony Invisible, która odwrotnie do zapewnień jest średnio skuteczna. Jeśli jesteście osobami aktywnymi, to nie jest produkt dla Was. Nie wytrzymuje całego dnia czyli 48 godzin ochrony to niestety bujda. Przy pierwszym, określę to kolokwialnie acz trafnie, "spoceniu" niestety traci dużo na wartości. Dla mnie - skuteczność bliska zeru. Dodatkowo zapach... Początkowo dobrze, potem okropnie zaczął mieszać się z zapachem skóry i śmierdzieć. Przepraszam, ale inaczej nie da się tego nazwać. Przeszły mi tym zapachem ubrania. Brr. Kolejny minus to rozprowadzanie. Najlepiej robić to na balkonie!!! Okropnie duszący, ostry i nie do zniesienia pył, efekt uboczny rozpylania. Można się zatruć. Wprawdzie na opakowaniu jest zawarte ostrzeżenie, jednakże nie spodziewałam się aż takiego rozmachu... Na zimę ten produkt NA PEWNO NIE oraz NIGDY WIĘCEJ.
Czy spełnił swoje zadanie? Tak. Śladów nie pozostawia na żadnym kolorze.




Jedyne co bardzo mi się podoba, to aplikator. Bardzo wygodne w podróży, ponieważ wystarczy przesunąć i antyperspirant można spokojnie włożyć do torby czy walizki bez obaw o jego otwarcie. 




Co do składu, który omówię łącznie dla obu produktów to najzabawniejsze jest to, że pochodzą z jednego dystrybutora czyli Unilever. Skład ich nie różni się prawie wcale, spotkamy tam Butan, Propan, Buten z grupy etylowej i oczywiście Alkohol. Warto się zastanowić, co chcemy sobie aplikować na skórę. 


Co jeszcze dla mnie zabawniejsze, Rexona ma skład krótszy.

Drugim, który prześwietlam to Dove Invisible Dry. Jestem z niego zadowolona, używało się go dobrze, jego zapach mnie satysfakcjonował, nie mieszał się jak poprzedni z zapachem potu, w porządku.
Dove jest bogatszy w naturalne składniki, których w Rexonie brak. Między innymi to Coumarin (Związek organiczny z grupy laktonów (lakton kwasu o-hydroksycynamonowego) o przyjemnym zapachu wysuszonej trawy. Występuje w wielu roślinach z rodziny traw, storczykowatych, motylkowatych, jasnotowatych) oraz Geraniol (imitujący zapach pelargonii), które najprawdopodobniej nadają ładniejszy, mniej chemiczny zapach. Oba niestety mogą powodować alergie, ale to już wspominałam w poprzednich postach, że wszystkie substancje zapachowe są potencjalnym zagrożeniem dla alergika. Z pozostałych uważajmy na alergizujący Alpha-isomethyl Ionone.
Forma aplikacji klasyczna. Dove w ogóle kojarzy mi się zdecydowanie z klasyką, podobnie jak Nivea.





Trzecim antyperspirantem, nie moim pierwszym, zakupionym niedawno wraz z ostatnimi nowościami, które mogliście zobaczyć w poprzednim poście to oliwkowy dezodorant Ziaja z serii Liście Zielonej Oliwki bez soli glinu.




Ten produkt ma całkowicie odmienny skład. Producent udowadnia nim, że można stworzyć produkt bez substancji chemicznych, z wieloma całkowicie bezpiecznymi oraz rozpuszczalnymi w wodzie. Dzięki formie, producent nie został zmuszony do dodania butanu i propanu. Skład klasyczny jak to w Ziai, nie spodziewajmy się niczego nowego ani niesamowitego ;). Rzeczywiście zgodnie z zapewnieniem nie zawiera soli glinu.


Określany jako dezodorant, co może nas zmylić, ponieważ w przeciwieństwie do prawdziwych dezodorantów nie posiada alkoholu ani związków lotnych ułatwiających rozprowadzanie sprey'u (dezodorant ma najczęściej taką formę).




Co go jeszcze odróżnia od pozostałych? Producent nie zapewnia o czasie działania, uwzględnia różne pH jakie posiada każdy z nas. Zaleca jedynie produkt dla osób z umiarkowaną tendencją do pocenia się. 




Zapraszam na fan page na Facebook'u 
i śledzenia bloga na Instagramie
oraz oczywiście na Twitterze!
Jestem wszędzie! ;)

Pozdrowienia i do następnego!

piątek, 14 listopada 2014

Liście Zielonej Oliwki Ziaja

Witajcie kochani!

Wybaczcie mi, że tak długo kazałam czekać. Czasem skonstruowanie posta to ciężka praca, dlatego podziwiam blogerki i blogerów, którzy dodają posty codziennie. 

Co będzie nowego? Nowy szablon oraz ujednolicenie czcionki.

Błagam wybaczcie mi jeszcze zdjęcia! Tylko dziś, wyjątkowo! 

Zapraszam do lektury.



Znów Ziaja i to cały komplet. Dlaczego znów? Dlaczego nie wracać do marki, która zawodzi bardzo rzadko lub wcale? Myślę, że zdrowy rozsądek nakazuje zwykłemu śmiertelnikowi korzystanie z czegoś co na prawdę działa a nie tylko wygląda lub tylko pachnie. Nie oszukujmy się, że wiele marek kosmetycznych utrzymuje się wyłącznie ze względu na reklamę i opłacone miejsce na półkach w drogeriach. Dlaczego Ziaja stoi najniżej? To dobre pytanie do producenta.
Kolejny akapit chciałabym poświęcić na zapowiedź. Niedługo pojawi się post o antyperspirantach. Uważam, że jest to istotny temat, ponieważ używamy ich na co dzień. Oprócz damskich produktów pojawią się również męskie antyperspiranty, zatem zapraszam również Panów!
Seria Liście Zielonej Oliwki wprowadzono niedawno, ale ja dopiero teraz mam okazję przetestować produkty z tej serii. Śledzący mojego Instagrama, wiedzieli o poście już w niedzielę.
Kosmetyki przetestowałam w kolejności od oczyszczania czyli oliwkowej wody tonizującej przez oliwkową maseczkę oczyszczająco-ściągającą a następnie skoncentrowany krem oliwkowy foto-ochronny do twarzy.

Na zdjęciu widnieje również antyperspirant, ale dziś się nim nie zajmę, uwzględnię go dopiero podczas analizy antysperpirantów. 

Zaczynając od wody, dlaczego właśnie tę kupiłam? Zachęciła mnie forma aplikacji - spryskiwanie prosto na twarz. Obliguje to do ostrożności by nie prysnąć do oczu, jednak to woda tonizująca, zatem sądzę nie powinno być problemu w takiej sytuacji. Dla utalentowanych - proszę uważać. Po przetestowaniu takiej formy powiem tyle, że jest ona dla mnie wygodniejsza. Nie wylewam na wacik zbyt dużej ilości płynu, co przy tych opakowaniach bardzo często mi się zdarzało. Mam wrażenie, że spryskując i dopiero rozcierając tonik wacikiem, moja skóra jest lepiej oczyszczona. Przede wszystkim tonik jest skoncentrowany na przebywaniu na twarzy a nie na waciku a przy okazji na twarzy.

Producent o wodzie tonizującej [TUTAJ]



Skład bardzo dobry, krótki. Można by pomyśleć, że jeśli spryskujemy to będzie więcej chemii a tu miła niespodzianka.



Kolejnym kosmetykiem oraz krokiem w oczyszczaniu w moim przypadku była maseczka.






W porównaniu do poprzednich, maseczek, których cykl będę kontynuować (obiecuję!), jest całkowicie odmienna. Zapach charakterystyczny dla serii, fenomenalny, przywodzący na myśl trawę lub ogółem rośliny zielone. (w każdym z kosmetyków występuje ta sama substancja zapachowa??). Konsystencja bardzo gęsta, prawie papka. Przy nakładaniu nie ma możliwości kapnąć czy się "mazać" na twarzy. Schnie błyskawicznie. Maseczka bardzo ściąga skórę na twarzy, tworzy się twarda warstwa, która lekko pęka, więc nie pogadamy ;). Przy zmywaniu również nie rozmazuje się, łatwo schodzi pod działaniem wody. Efekt po jest bardzo dobry. Zrobiłam ją w poniedziałek i przez kilka ostatnich dni otrzymywałam komplementy. Producent zaleca stosowanie jej 2-3 razy w tygodniu. Jedynym jej mankamentem jest to, że należy koniecznie po niej nałożyć krem nawilżający, co także producent zaznacza na opakowaniu. Pojawia się niestety uczucie ściągnięcia i lekkiego wysuszenia. Oceniam tę maseczkę za najlepszą z dotychczasowych.

Skład również krótki, w porównaniu do składu tamtych maseczek o wiele krótszy a w mojej ocenie ten produkt jest o wiele lepszy nie tylko w działaniu, ale i pod względem zapachu.

Producent o maseczce [TUTAJ]

Zgodnie ze wskazówką producenta zastosowałam skoncentrowany krem oliwkowy foto-ochronny,  który okazał się BARDZO tłusty. Cera się trochę po nim świeci, zawiera on niestety SPF 20, dlatego nie możemy używać go na noc. Jak na możliwości mojej cery mieszanej, taka próbka wystarczy mi na dwa razy, jednak wiemy, że jest to niemożliwe. Kosmetyki nie lubią długiego kontaktu z tlenem, ponieważ tracą swoje właściwości a próbki nie uda się zamknąć w żaden sposób. Wracając do kremu, to po jego wchłonięciu moja twarz była gładka, porządnie oczyszczona, bardzo dobrze przyjęła krem i efekt jak dla mnie - powalający. Ze względu na to, że jest to krem dość tłusty, polecam nakładać go w małych ilościach i absolutnie nie pod podkład ani makijaż. Jest to krem odżywiający i spełnia przeznaczoną rolę.

Skład baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo długi, ale mimo to dobry. Czyżby teoria o najkrótszym możliwym składzie, który cechuje dobry kosmetyk legła w gruzach? 



Producent o kremie [TUTAJ]

Podsumowując, jestem bardzo zadowolona, że dorwałam próbkę kremu, bo mogłam Wam przedstawić całą serię. Najważniejszym wnioskiem końcowym jest to, że dokupię krem na pewno, ponieważ dla pełnego efektu nie należy pomijać żadnego etapu. A efekt na prawdę jest fenomenalny. Pierwszy raz od jakiegoś czasu jestem aż tak zadowolona z całej serii. Chyba trafiłam swoją "dziesiątkę" do pielęgnacji twarzy.

Do podsumowania składów jeszcze dodam, że w żadnym nie ma alkoholu! 

Będę zastanawiać się nad kupnem również balsamu do ust i kremu pod oczy z tej serii. Cała oferta dostępna TUTAJ

Następny post będzie dotyczył antyperspirantów, więc troszkę odpoczniecie od Ziai, znajdzie się wśród nich również egzemplarz tej marki, ale porównam go z drogą konkurencją.

Pozdrowienia!

sobota, 1 listopada 2014

Hity Yves Rocher

Witam Was nietypowo, bo dzisiejszego dnia.

Tak na prawdę to dzień jak każdy inny, jednakże dziś świętujemy. Dlaczego zatem nie opublikować czegoś nowego?
We wstępie chciałabym zawrzeć również najlepsze życzenia nie tylko dla tych, którzy obchodzą dziś urodziny, ale dla wszystkich Was. Dlaczego? To dzień Wszystkich Świętych, i jak sama nie dawno się dowiedziałam, także nasze święto. Każdy z nas w końcu posiada imię po jakimś świętym. 
Zatem: Wszystkiego najlepszego! :)

Dziś chciałabym przedstawić hity marki, na której punkcie oszalałam w pewnym momencie, przede wszystkim dlatego, że posiadam kartę rabatową. Dziś spoglądając do szafki z kosmetykami byłam w szoku ile posiadam jeszcze kosmetyków Yves Rocher. Firma ta słynie z tego, że obsypuje nas najróżniejszymi prezentami. Mimo niektórych kosmetyków w wysokich cenach, w ofercie promocyjnej możemy otrzymać dwa razy tyle czasem pełnowartościowych produktów. 



Pierwszym będzie olejek do ciała pod prysznic. Do olejków nie byłam wcześniej przekonana, ze względu na opowieści o tym, że pozostawiają tłusty film i nie da się ich zmyć porządnie. Ten olejek był strzałem w dziesiątkę. Przepięknie pachnie, odpręża, ma miłą konsystencję. Podoba mi się również dozownik, bardzo maleńki, co pozwala nam na to, by dość płynny produkt dobrze odmierzyć i nie wylać wszystkiego bez sensu. Bardzo polecam ten produkt, ponieważ nawilża i sprawia, że skóra jest miękka i przyjemna. Zdecydowany hit! Pozostanie u mnie na półce póki nie zniknie z półki sklepowej :)



Drugi w kolejności będzie aksamitny żel do mycia twarzy. Jest on przeznaczony do skóry wrażliwej, bardziej skłaniającej się ku suchej, czyli kiepsko dobrałam ten produkt, jednakże chciałam spróbować jego działania. Ma odpowiednią konsystencję, ale dla mnie jest nieco za słaby. Nie posiada żadnych substancji ścierających, dlatego osoby z wrażliwą skórą nie muszą się go obawiać. Jak sama nazwa wskazuje jest "aksamitny". Nie powoduje ściągnięcia skóry po użyciu. Nie jest to mój numer jeden, nie zachwyca, ale jest warty swojej ceny. Wydajność również pozostawia trochę do życzenia, ale to, można już wybaczyć ;). 



Teraz: włosy! Ta odżywka mnie zachwyciła. Nie dość, że jest skuteczna, na prawdę działa na moje włosy to wspaniale pachnie i jest gęsta co równa się wydajności. Bardzo wygodnie i dobrze się nakłada i rozprowadza. Kupuje ją już po raz trzeci i myślę, że pozostanę przy tym wyborze. Skład dość krótki, więc jest to produkt lepszej jakości. To zabawne, ponieważ odżywka ta nie kosztuje dużo, około 10 zł, a skład ma całkiem w porządku. Przede wszystkim krótki. Krótki skład to podstawa.



Krem do twarzy. Dobrany przez telefon (ponieważ Panie z Yves Rocher dzwonią z ofertami), więc nie idealny wybór, choć pomylić można się również ginąć w gąszczu kremów w drogerii. Krem przede wszystkim WYDAJNY. Wydajny napisałam w ten sposób, ponieważ krem ma ważność 6 miesięcy a niestety nie udało mi się go jeszcze wykorzystać nawet do połowy. Kosztuje około 30 zł (?) na pewno uda się Wam go zdobyć w promocji. Krem jest dość tłusty, jak dla mnie lepszy na noc, ale posiada filtr SPF 25, dlatego absolutnie nie nadaje się na noc. Jestem z niego całkiem zadowolona, na pewno to najlepszy krem z Yves Rocher jaki miałam. 



Co mi się nie podoba w każdym z tych kosmetyków? W każdym znajduję alkohol. Reszta składników nie odbiega od normy typowych kosmetyków. Sądzę, że czasem zwykłe kosmetyki wyprodukowane pod marką drogerii są pod względem składu lepsze. Zapewne nie bez powodu jesteśmy obsypywani prezentami od tej firmy :). Sprawdzajcie składy szczególnie tych drogich kosmetyków! Mam wrażenie, że cena niektórych jest zdrowo zawyżona.  

O każdym z nich przeczytać możecie na stronie Yves Rocher, jest tam sklep internetowy oraz przedstawiona cała oferta. 

Zapraszam na fan page https://www.facebook.com/kosmetykiaswiatrealny 
oraz na instagram @kosmetykidlasmiertelnikow

Pozdrawiam!

niedziela, 26 października 2014

Odżywka do paznokci Federico Machora

Witam Was ten mało pogodny, niedzielny dzień. Dziś nie będę się rozpisywać, wstawiam zresztą post przez aplikację blogger. Dziś post szybki.
Powyższa odżywka widoczna na zdjęciu, której używam jest fenomenalna. Doskonale dba o paznkocie i je odżywia. Jej cena nie jest niska, choć też nie zbyt wysoka, wynosi około 18 zł. Jest to odżywka przeznaczona do paznokci łamliwych z wapniem. Niedługo będę próbować innej odżywki z tej serii, a mianowicie utwardzającej z diamentem. Gdzie można nabyć taką odżywkę? U mnie. Proszę o kontakt jeśli byłoby zainteresowanie :)
Markę mogę polecić w 100%.

www.fmgroup.pl




Zapraszam na fan page i instagram!

https://www.facebook.com/kosmetykiaswiatrealny


@kosmetykidlasmiertelnikow

czwartek, 23 października 2014

Shiny box

Witajcie!

Po raz pierwszy zdecydowałam się na zakup pudełka Shiny Box [TUTAJ], które zapewne wielu z Was już doskonale zna, jednak ja miałam okazję obserwować je jedynie w relacjach innych blogerek. Wydatek to 49 lub 59 zł, w zależności od kosztów wysyłki, które należy ponieść lub nie. Rzeczywiście zawartość pudełka przekracza cenę w jakiej możemy je zamówić.
Recenzję tego samego pudełka możecie znaleźć u Estery - Estelle Fashion, której blog modowy śledzę na bieżąco. Warto zapoznawać się z wieloma recenzjami, by wyrobić własne zdanie, szczególnie, że Estera otrzymała krem do rąk BIOLIQ a ja balsam do ciała.




Kosmetyki jakie znalazłam w pudełku to:

- BIOLIQ Kompleksowa pielęgnacja skóry całego ciała. Balsam intensywnie odżywiający (produkt pełnowymiarowy)
- ETRE BELLE Mascara Lash X-Press & Hyaluronic (produkt pełnowymiarowy)
- BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ Biosiarczkowy Żel peelingujący do mycia ciała
- BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ Szampon przeciwłojotokowy i przeciwłupieżowy do włosów tłustych
- GRASHKA Korektor cieni pod oczami
- próbki Barwy Harmonii: Olejek oliwkowy oraz Olejek różany pod prysznic





Rozpocznę od góry, więc od kremu nawilżającego BIOLIQ. Po obejrzeniu mnóstwa reklam produktów tej marki a mianowicie tej najczęściej puszczanej serum do twarzy, miałam nadzieję, że marka jest warta uwagi. Po przetestowaniu kremu do ciała niestety moje zdanie uległo zmianie. Krem nawilża, ale na chwilę. Jest to "kosmetyczny efekt nawilżenia" a nie prawdziwe, dogłębne nawilżenie jakie powinien zagwarantować. Trzeba go używać ponownie po niedługim czasie. Poprawia kondycję skóry, jego zapach jest bardzo przyjemny i kojarzy się z naturalnymi ekstraktami, jakie producent obiecuje, że w kosmetyku zawarł. Jednym z najbardziej zaskakujących odkryć po przeczytaniu składu produktu - nie ma gumy ksantanowej! Ale jest alkohol. Rzeczywiście, producent nie kłamie, dodał naturalny olej z nasion słonecznika, który jest bogatym źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych głównie kwasu linolowego oraz witaminy E oraz wyciąg ze skrzypu polnego. Nie podoba mi się jednak BHA czyli syntetyczny przeciwutleniacz.
Inne składniki są bezpieczne, żaden nie znajduje się na liście potencjalnych alergenów, oczywiście prócz substancji zapachowych.




Zastanawia mnie tylko jedno: dlaczego ten krem jest taki kiepski, a posiada całkiem niezły skład? Nie bez powodu używam określenia "całkiem niezły", ponieważ doskonałym nazwać go nie mogę. A może to ja mam tak mało doświadczenia i to, że nie utrzymuje on nawilżenia przez dłuższy czas niż 3 godziny to prawidłowo?

Kolejnymi kosmetykami jakie znalazłam w pudełku i przetestowałam to BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ Biosiarczkowy Żel peelingujący do mycia ciała oraz Szampon przeciwłojotokowy i przeciwłupieżowy do włosów tłustych. Są to dwie pozycje, którymi się zachwyciłam.

Od producenta [TUTAJ]:


Balneokosmetyk z leczniczą, najsilniejszą na świecie wodą siarczkową, borowiną, białą wierzbą, mydlnicą lekarską i octopiroxem- substancją czynną będącą kompleksem soli organicznych o aktywnym działaniu przeciwgrzybiczym. Skutecznie likwiduje łupież i zapobiega jego powstawaniu oraz chroni przed nadmiernym łuszczeniem się skóry głowy.
Lecznicza, wysokozmineralizowana oraz najsilniejsza na świecie w swoim działaniu woda siarczkowa czerpana z uzdrowiska Solec-Zdrój ze względu na swój unikalny skład wykazuje działanie bakteriobójcze, przeciwzapalne, grzybobójcze i skutecznie zwalcza łojotok oraz łupież nie powodując przesuszenia włosów. Przetłuszczające się włosy po użyciu szamponu na łojotok są oczyszczone i mniej podatne na przetłuszczanie.
Woda siarczkowa cechują się właściwościami keratolitycznymi (złuszczającymi) - bardzo dokładnie złuszcza i oczyszcza skórę głowy i włosy z łoju, zanieczyszczeń oraz łupieżu. Poprzez działanie keratoplastyczne (odnawiające) stymulowana jest odnowa tkankowa, dzięki czemu skóra głowy i włosy są dobrze odżywione. Siarka poprzez grupy sulfhydrylowe (SH) i wiązania dwusiarczkowe wpływa korzystnie na keratynę włosów.
Szampon oprócz wody siarczkowej zawiera uzdrowiskowe składniki aktywne takie jak borowinę, białą wierzbę, mydlnicę lekarską i octopirox. Składniki te wywierają korzystne działanie na włosy i skórę głowy.
Biosiarczkowy szampon przeciwłojotokowy i przeciwłupieżowy do włosów tłustych polecany do mycia i pielęgnacji włosów tłustych, z łupieżem i z problemami łojotokowymi.
Specjalnie opracowana, oryginalna receptura doskonale wpływa na włosy i skórę głowy. Dzięki dużej zawartości biologicznie aktywnej siarki, roślinnego kwasu salicylowego, mydlnicy lekarskiej i octopiroksu zmniejsza łojotok oraz skłonność do łupieżu. Zapobiega nadmiernemu łuszczeniu się skóry, a także likwiduje jej swędzenie. Dodatkowo doskonale przyswajalne minerały zawarte w borowinie oraz w wysokozmineralizowanej wodzie siarczkowej pobudzają metabolizm komórkowy, wzmacniają i poprawiają odżywienie cebulek włosowych, zmniejszając skłonność do wypadania włosów.
Dzięki regularnemu stosowaniu przetłuszczające się włosy stają się mocne, sprężyste i lśniące, zmniejsza się ich przetłuszczenie, a skóra głowy jest dokładnie oczyszczona z łoju, zanieczyszczeń i łupieżu.

Substancje aktywne:
najsilniejsza na świecie woda siarczkowa
Bardzo silnie zmineralizowana woda lecznicza o wyjątkowo wysokiej zawartości bioaktywnej siarki oraz innych mikro i makroelementów takich jaki: sód, wapń, magnez, potas, chlor, brom, jod.

octopirox
Substancja czynna będąca kompleksem soli organicznych o aktywnym działaniu przeciwgrzybiczym. Skutecznie likwiduje łupież i zapobiega jego powstawaniu oraz chroni przed nadmiernym łuszczeniem się skóry głowy.

termoaktywna borowina
Biologicznie czynny rodzaj torfu. Zawarte w niej kwasy organiczne i sole nadają jej właściwości przeciwzapalne, ściągające, rozgrzewające i bakteriobójcze.

kora białej wierzby
Zawiera kwas salicylowy, który złuszcza, przyspiesza odnowę naskórka i działa antybakteryjnie.

mydlnica lekarska
Oczyszcza, łagodzi i koi podrażnienia oraz przyspiesza proces gojenia. Nadaje włosom puszystość, połysk, przeciwdziała przetłuszczaniu, łupieżowi i wzmacnia cebulki włosów.

Produkt przyjazny dla skóry, zawiera naturalny olejek grejpfrutowy. Nie zawiera barwników.

Przede wszystkim skład szamponu jest bogaty w naturalne składniki. Pachnie lekko pomarańczowo. Jest dość wydajny, ponieważ zużyłam na 3 mycia 1/4 buteleczki o pojemności 50 ml. Szukałam szamponu i chyba mam ten jeden jedyny. Cena to około 28 zł za 200 ml, a przy tej wydajności czuję, że wystarczy on na o wiele dłużej niż zwykły szampon np. NIVEA.
Musiałam wkleić całość opisu ze strony, ponieważ na prawdę wszystko się zgadza. Wprawdzie moje włosy nie są tłuste, bardziej powiedziałabym, że wysuszone, jednak nie potrafię tego tak całkowicie ocenić. Po 3 myciach znacznie poprawił się ich wygląd, zgodnie z opisem złuszcza naskórek na głowie, co powoduje, że włosy są mocniejsze, nie wypadają, wyglądają zdrowiej, mniej się puszą. Na prawdę to wspaniały szampon. Myślę, że na pewno znajdzie się w mojej kolekcji.

Następnym produktem tej marki jest peeling do ciała. Można go stosować również przy myciu głowy, co czynię, ponieważ jego konsystencja jest do tego odpowiednia. Podczas używania go w celu mycia całego ciała, pozostawia skórę miękką, gładką oraz pachnącą. Ten produkt również jest bardzo dobry jakościowo, jednak bardziej jestem skłonna ku pozostaniu przy peelingu Ziai [OPISUJĘ GOTUTAJ].

Następnym kosmetykiem jaki wypróbowałam był tusz do rzęs lub jak kto woli maskara ETRE BELLE Lash X-Press & Hyaluronic. Jak dla mnie to dobry tusz. Nie miałam okazji by przetestować ich dużo, tak na prawdę to mój pierwszy tusz do rzęs. Może okaże się tu nie kompetentna, ale kiedy go użyłam, moje rzęsy natychmiast zrobiły się długie na tyle, że musiałam kilka razy mrugnąć, by uwierzyć, że to na prawdę moje rzęsy.

Jak producent opisuje produkt?
Wydobywa piękne, długie, gęste i podkręcone rzęsy, nadając im niesamowitą objętość. Zakrzywiona szczoteczka Maxi-curl zapewnia fascynujące podkręcenie, pogrubienie oraz wydłużenie rzęs. Kilka warstw pozwala uzyskać efekt porównywalny do przedłużenia rzęs. Kwas hialuronowy przywraca wilgoć, pozostawiając rzęsy miękkie i elastyczne. Kombinacja wosków naturalnych i syntetycznych, umożliwia natychmiastowe pokrycie każdej rzęsy, a pigmenty głębokiej czerni nadają głębokie spojrzenie.
Przyczepię się do nakładania kilku warstw. Kiedy "śmignęłam" 3 razy, być może nie umiejętnie, ale efekt tego był taki, że zrobiły się grudki. To mi się nie spodobało, ale tak jak wspomniałam być może jest to efekt mojego braku doświadczenia.
Szczoteczka jest wyjątkowa, ma ciekawy kształt, co rzeczywiście pozwala na pogrubienie, podkręcenie i zgodzę się z tym, że pozostawia rzęsy miękkie i elastyczne. Tusz nie rozmazuje się i dobrze trzyma się na miejscu. Jak na razie dla mnie - dobrze.
Nie udało mi się przetestować próbek olejków do kąpieli oraz korektora pod oczy. Jeśli to zrobię na pewno o tym wspomnę.
Wybaczcie mi długą nieobecność, mam nadzieję, że się to więcej nie powtórzy.

Do zobaczenia!



środa, 24 września 2014

Maseczka z glinką brązową


Witajcie!

Nareszcie!
Udało się zorganizować test kolejnej maseczki. Tym razem jest to maseczka regenerująca z glinką brązową. Pierwszą w kolejności była maska z glinką różową, wprawdzie nie przeanalizowałam porządnie składu, jednak nadrobię to dziś.






Wrażenia po nałożeniu maski: delikatny chłód, regeneracja bardzo wyraźnie odczuwalna. Nie jest jednak to mój numer 1, na razie maseczka z glinką różową z wymienionego miejsca nie spada, ale maska jest godna polecenia. Kolor maski to brązowy, więc wyglądałam na tyle zabawnie, że nawet pies zwrócił uwagę, choć nie szczekał tym razem, jak w przypadku mojej mamy, która nałożyła sobie coś białego na twarz. Zatem bądźcie przygotowani. Po 15 minutach zmywamy maseczkę, która schodzi z łatwością. Jej konsystencja jest zwarta, ale nie lejąca, dobrze trzyma się na twarzy, jednocześnie nie tworząc grubej warstwy, którą będzie trzeba ściągać szpachelką lub innym znalezionym w domu narzędziem. To mi się w niej podoba, że jest lekka i skuteczna. W opakowaniu jest jej na tyle dużo, że wystarczy nam na twarz i całą szyję. Wydajność to jej kolejny plus. Wrażenia po zmyciu maseczki to nawilżenie, gładka skóra, brak uczucia ściągnięcia. Nie potrzeba po jej użyciu nakładać dodatkowo kremu, nawet zwilżenie twarzy wodą w celu zmycia nie powoduje jej wysuszenia. To ogromny plus.

Porównać ją mogę do wychwalanej maski z AVON'u. Szczerze? Zero szału. Nie posiadam jej już, ponieważ była ona tak dziwna, dodatkowo jej wygląd nie zachęcał, że niestety, ale się przeterminowała. A jedną z moich zasad jest to, że staram się nie używać przeterminowanych kosmetyków. Konsystencja tej maseczki jest okropna, ciężko się zmywa, w sumie przy próbie dokonania tego byłam cała w błotnistej mazi.W promocji tania jak barszcz, bez promocji dość droga. Sprawdzę i porównam składy maseczki z AVON'u i Ziai, zobaczymy co mi powie jej skład. Subiektywnie oceniam ją w skali 1-10 na 2.

Producent o produkcie [TUTAJ]:

Maska kaolinowa z glinką brązową (5%)
SUBSTANCJE AKTYWNE
• glinka brązowa regenerująca 
 - surowiec naturalny z grupy minerałów ilastych 
 - jest źródłem mikroelementów: głównie krzemu (około 50%), glinu (około 15%), żelaza (około 6%), wapnia (około 4%), potasu (3%) i magnezu (2%)
• ECO-certyfikowany olej Canola 
 - bogaty w fitosterole, tokoferole oraz kwasy tłuszczowe 
 - doskonale odżywia i zmiękcza naskórek
• ECO-certyfikowane glicerydy kokosowe \ - źródło NNKT bogatych w kwasy omega 3 i omega 6 niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry 
 - zapewniają wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka• prowitamina B5 - aktywnie nawilża 
 - skutecznie regeneruje podrażniony naskórek
• proteiny ze słodkich migdałów 
 - białka proste zbudowane z aminokwasów 
 - wyraźnie wygładzają naskórek, dając widoczne efekty liftingujące 
 - zapobiegają wiotczeniu skóry, wzmacniają jej strukturę 
 - przyspieszają procesy regeneracji
• witamina E 
- witamina „młodości” 
 - neutralizuje wolne rodniki przyspieszające proces starzenia skóry
DZIAŁANIE
• uzupełnia niedobór substancji odżywczych 
• przyspiesza regenerację skóry 
• skutecznie wygładza drobne zmarszczki

Składem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Prócz substancji, które nadają zapach i ukryte pod terminem PARFUM, które mogą nas uczulać, choć u mnie było wszystko w jak najlepszym porządku, skład jest bogaty w substancje naturalne. Zero jakiejkolwiek ostrej chemii, a ośmieliłabym się nawet stwierdzić, że chemii brak.


Skład maseczki błotnej z minerałami z morza martwego:


Zdjęcie pochodzi z bloga http://kosmetyki-orlicy.blogspot.com

Nie wiem jak dla Was, ale jak dla mnie 3 razy alkohol to trochę za dużo. Nie mówiąc już o sławetnej gumie ksantanowej! xD Jak na mój laicki rozum... Nie kupię nigdy więcej. Naturalność znajdziemy tu w 30% może. Najbardziej rozbawił mnie składnik Hydrated Silica: "Substancja matująca, stosowana w kosmetykach dla cer tłustych i trądzikowych. Ponadto jest stosowana w pastach do zębów jako substancja czyszcząca i polerująca." (http://www.kosmopedia.org/encyklopedia/hydrated_silica,670)

Wniosek z tego taki, że nie ma potrzeby wydawać 30 zł za 75 ml czegoś, co posiada w składzie tyle alkoholu i szybciej się upijemy aniżeli poprawimy wygląd twarzy. 75 ml maseczki Ziaja będzie nas kosztować 17 zł. Ja uważam, że na prawdę warto, ale i tak decyzję pozostawiam Wam.

Pozdrawiam :)