środa, 24 września 2014

Maseczka z glinką brązową


Witajcie!

Nareszcie!
Udało się zorganizować test kolejnej maseczki. Tym razem jest to maseczka regenerująca z glinką brązową. Pierwszą w kolejności była maska z glinką różową, wprawdzie nie przeanalizowałam porządnie składu, jednak nadrobię to dziś.






Wrażenia po nałożeniu maski: delikatny chłód, regeneracja bardzo wyraźnie odczuwalna. Nie jest jednak to mój numer 1, na razie maseczka z glinką różową z wymienionego miejsca nie spada, ale maska jest godna polecenia. Kolor maski to brązowy, więc wyglądałam na tyle zabawnie, że nawet pies zwrócił uwagę, choć nie szczekał tym razem, jak w przypadku mojej mamy, która nałożyła sobie coś białego na twarz. Zatem bądźcie przygotowani. Po 15 minutach zmywamy maseczkę, która schodzi z łatwością. Jej konsystencja jest zwarta, ale nie lejąca, dobrze trzyma się na twarzy, jednocześnie nie tworząc grubej warstwy, którą będzie trzeba ściągać szpachelką lub innym znalezionym w domu narzędziem. To mi się w niej podoba, że jest lekka i skuteczna. W opakowaniu jest jej na tyle dużo, że wystarczy nam na twarz i całą szyję. Wydajność to jej kolejny plus. Wrażenia po zmyciu maseczki to nawilżenie, gładka skóra, brak uczucia ściągnięcia. Nie potrzeba po jej użyciu nakładać dodatkowo kremu, nawet zwilżenie twarzy wodą w celu zmycia nie powoduje jej wysuszenia. To ogromny plus.

Porównać ją mogę do wychwalanej maski z AVON'u. Szczerze? Zero szału. Nie posiadam jej już, ponieważ była ona tak dziwna, dodatkowo jej wygląd nie zachęcał, że niestety, ale się przeterminowała. A jedną z moich zasad jest to, że staram się nie używać przeterminowanych kosmetyków. Konsystencja tej maseczki jest okropna, ciężko się zmywa, w sumie przy próbie dokonania tego byłam cała w błotnistej mazi.W promocji tania jak barszcz, bez promocji dość droga. Sprawdzę i porównam składy maseczki z AVON'u i Ziai, zobaczymy co mi powie jej skład. Subiektywnie oceniam ją w skali 1-10 na 2.

Producent o produkcie [TUTAJ]:

Maska kaolinowa z glinką brązową (5%)
SUBSTANCJE AKTYWNE
• glinka brązowa regenerująca 
 - surowiec naturalny z grupy minerałów ilastych 
 - jest źródłem mikroelementów: głównie krzemu (około 50%), glinu (około 15%), żelaza (około 6%), wapnia (około 4%), potasu (3%) i magnezu (2%)
• ECO-certyfikowany olej Canola 
 - bogaty w fitosterole, tokoferole oraz kwasy tłuszczowe 
 - doskonale odżywia i zmiękcza naskórek
• ECO-certyfikowane glicerydy kokosowe \ - źródło NNKT bogatych w kwasy omega 3 i omega 6 niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry 
 - zapewniają wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka• prowitamina B5 - aktywnie nawilża 
 - skutecznie regeneruje podrażniony naskórek
• proteiny ze słodkich migdałów 
 - białka proste zbudowane z aminokwasów 
 - wyraźnie wygładzają naskórek, dając widoczne efekty liftingujące 
 - zapobiegają wiotczeniu skóry, wzmacniają jej strukturę 
 - przyspieszają procesy regeneracji
• witamina E 
- witamina „młodości” 
 - neutralizuje wolne rodniki przyspieszające proces starzenia skóry
DZIAŁANIE
• uzupełnia niedobór substancji odżywczych 
• przyspiesza regenerację skóry 
• skutecznie wygładza drobne zmarszczki

Składem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Prócz substancji, które nadają zapach i ukryte pod terminem PARFUM, które mogą nas uczulać, choć u mnie było wszystko w jak najlepszym porządku, skład jest bogaty w substancje naturalne. Zero jakiejkolwiek ostrej chemii, a ośmieliłabym się nawet stwierdzić, że chemii brak.


Skład maseczki błotnej z minerałami z morza martwego:


Zdjęcie pochodzi z bloga http://kosmetyki-orlicy.blogspot.com

Nie wiem jak dla Was, ale jak dla mnie 3 razy alkohol to trochę za dużo. Nie mówiąc już o sławetnej gumie ksantanowej! xD Jak na mój laicki rozum... Nie kupię nigdy więcej. Naturalność znajdziemy tu w 30% może. Najbardziej rozbawił mnie składnik Hydrated Silica: "Substancja matująca, stosowana w kosmetykach dla cer tłustych i trądzikowych. Ponadto jest stosowana w pastach do zębów jako substancja czyszcząca i polerująca." (http://www.kosmopedia.org/encyklopedia/hydrated_silica,670)

Wniosek z tego taki, że nie ma potrzeby wydawać 30 zł za 75 ml czegoś, co posiada w składzie tyle alkoholu i szybciej się upijemy aniżeli poprawimy wygląd twarzy. 75 ml maseczki Ziaja będzie nas kosztować 17 zł. Ja uważam, że na prawdę warto, ale i tak decyzję pozostawiam Wam.

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz